Podjęłam się nowej próby zawalczenia o siebie. Jazda konna, basen, SKSy, ćwiczenia rano i aktywność na wf, codzienne spacery. Mój plan na najbliższe miesiące. Start niestety z wagą 50 kg. A było już tak blisko i zawaliłam. Wszystko zepsułam.
Czuję się sobą. Wreszcie gdy wróciłam na weekend do domu. Czuję się jak prawdziwa ja. Nie jem już tak dużo jak w szkole i ze znajomymi. Jestem ciągle w piżamie. Nie muszę się uśmiechać i wchodzić w interakcje z innymi. Po prostu tylko ja. 
Dostałam nowe leki od ginekologa na prolaktynę i tarczycę. Mam szczerą nadzieję że nie przytyję od nich i pomogą mi wrócić do normalności.


Trzymajcie się chudo 🦋🦋
Liczę że macie się lepiej

Komentarze

Popularne posty